Cokolwiek się dzieje,
Jestem i mam nadzieję,
Łaknę, pragnę i kocham
Ciebie,
Ja spadam głęboko
I nie rozumiem co się dzieje,
Ale co do tego, jestem
Przekonana, że jesteś
Tym, o którego dobro
Chcę zabiegać każdego
Rana.
Nie umiem, odpływam
I źle ze mną się dzieje,
Nie wiem jak rozpocząć
Kolejny dzień bez Ciebie.
Nie śpię, nie jem, pracuję,
Choruję,
Tak się dołuję,
Prawie nie oddycham,
Trochę zanikam
Dla dobrego słowa,
Od którego braku
boli głowa.
Czasem podkulona duma
We wrażliwość się przemienia
I już mnie nie ma,
Płaczę deszczem
Z Twego nieba,
Raju, co też
Już go nie ma.
Wali się, pali,
Osłabia, wrzeszczy
I spada,
Wszechświat przytłacza
Życie tułacza,
Ciężko, paskudnie,
Źle, okropnie, marudnie,
Łzawy deszcz pada,
Okrywa, gnębi i dusi,
Żywotność oddać kusi,
Małym kłębkiem nerwów
Być wtulonym w Ciebie,
Słyszeć rzekę rwącą,
Tchnącą,
Życiem będącą, melodyjne
Kryształy gwiazd
Dobroczynnie słyszeć,
Kojąco przestać dyszeć.
Bezpieczną przystań
Znać to już coś, co
Daje życia odurzenie:
Unosi ponad los.
Skomentuj