ty zdecyduj i wbij kij
w środek serca, otwórz
książkę i sponiewieraj
się za czyn, warty
mokrych łez,
góra trzech, idź i krzycz,
o ideę walcz, bo kiedy
jak nie dziś
wchłoniesz w siebie
cały ten uliczny
szlam, potem skowycząc
czołgaj się do kamiennych
bram, u których wrót
nie czeka nikt,
tylko ten,
ten sam kij,
ciśnij nim, w tamten
tam lustrzany
ryj.
ubierz twarz
albo zgiń.
Skomentuj