płonę, artystycznie płonę przez galaktyk lata. zostawiając światła świata daleko za czubkiem swego nosa i końcem superego, paskudnego i mojego. tak prosto i po prostu, naturalnie i przedrefleksyjnie nie szukając i nie podążając; jestem płodzącą to, właśnie jak mi się jawi to – a właściwie zjawia. znoszę granicę między „wykluczające” a „zaprzeczające”, nie z celowości – to oczywistości. gdzie rzeczy piękne dotykają brudu – niezapomniana rozterka spisana w powieść do czytania, a nie blogowania. świat materialny, do którego dociera świat niematerialny. co z tego będzie? to.
a to będzie materią – materii zmysłowej i przedmiotu myśli to’. niech żyje albo nie żyje. niech będzie trwające w swojej formie. niech pasuje do lub nie przypasuje się żadnej normie. to jest ten właśnie moment – ten tylko moment – powszechny a jedyny.
dotwarzam do telosu.
powstaje, tworzy się i jara się Ona. swobodnie i płynnie.
pędem wyobrażeń ogarnięta staję się nieprzystępna dla otaczającego świata. puk puk, tak właśnie otwierają się wrota do mojej nadrzeczywistości. nie wybrane i konkretne, ani nie wybranej i konkretnej. onanizmu-surrealizmu? pochłonięta i pochłaniająca.
chcę zaprosić Cię do każdego świata mojej wolnej – w rozumieniu: autotelicznej sztuki. nie zdeterminowało jej „jak się rzeczy mają”, zaproszeni, niechciani i niewyobrażani goście witają. daję sobie rzetelnie przekazać Tobie akt, nie czysty, ale najcenniejszy – właśnie takiśmaki. punktysrumpty. cała pozostała wartość poznawcza jest tylko aksjologiczna – to ważne i może być miłe. cudownie zawiłe.
zaczynam od nieocennej ważności swojego t o; oddaję uniwersum.
Skomentuj